niedziela, 25 stycznia 2015

4. Ready?

Po 18 zadzwonił mój telefon. Jęknęłam i odebrałam go.
- Czego? - warknęłam.
Przerwali mi oglądanie na prawdę ciekawego filmu z Amelią.
- Musisz dzisiaj przyjechać - odezwał się Chris.
- Czemu i gdzie? - zapytałam.
Amelia przyglądała mi się z zaciekawieniem, w ogóle nie zwracając uwagi na film. Zapytała mnie po cichu o co chodzi, a ja wzruszyłam ramionami.
- Styles chce rewanż, musisz utrzymać stanowisko.
Westchnęłam i powiedziałam, że będę, a potem rozłączyłam się.
- Jedziesz ze mną? - zapytałam dziewczyny.
- Gdzie?
- Na wyścigi.
Popatrzyła na mnie wielkimi oczami. Nie spodziewała się?
- J-Jasne - odpowiedziała.
Pociągnęłam ją do mojego pokoju. Sobie wybrałam TEN zestaw, a jej TEN. Wykonałam sobie i jej smoky eye.

***

- Jesteś! - krzyknął mój przyjaciel, gdy wysiadłam z samochodu.
Gdy zobaczył Amelię był trochę zdziwiony. Dziewczyna stanęła obok mnie. Wcześniej powiedziałam jej, żeby trzymała się mnie, bo wiele facetów stąd chciałoby ją zaliczyć. Jest na prawdę ładną osobą.
- Taa. Chris to jest Amelia, Amelia, to jest Chris, mój szurnięty przyjaciel - przedstawiłam ich sobie.
Potem przyjaciel zaczął mi coś opowiadać, a ja znudzona kazałam mu przejść do rzeczy.
Mam ścigać się z tym idiotą sam na sam. Jedna rundka wokół lasu. Jak dla mnie super.
15 minut później podjechałam na linię startu. Chris ma pilnować Amelii.
Obok mnie podjechała znajoma Mazda. Nawet nie spojrzałam w jego kierunku, tylko podgłośniłam radio, z którego grała moja ulubiona piosenka.
Przed maskami naszych samochodów wyszła skąpo ubrana dziewczyna. Wskazała na mnie, pytając ' Ready?'. Na znak iż jestem gotowa dodałam gazu. Tak samo zrobił chłopak. Zaczęło się odliczanie i... START.
Ruszyłam z piskiem opon wyprzedzając go. Na dzisiaj byłam gotowa. Pierwsze 3 zakręty poszły mi szybko. Na czwartym Styles dorównał mi, a potem wyprzedził. Gdy miarowo zbliżaliśmy się do mety ponaciskałam odpowiednie guziki i odpaliłam nitro wyprzedzając go i wygrywając.

***

Jest już po 3 nad ranem. Amelia była padnięta dlatego Chris odwiózł ją do mnie do domu. Postanowiłam, że zamieszka razem ze mną. Ma na prawdę ciężką przeszłość. Rodzice w ogóle nią się nie zajmowali ani nic. Prawie od początku życia musiała sama sobie radzić, bo oni byli zbyt zajęci pracą. Bogaci chuje.
Chodziłam i podziwiałam innych silniki, dopóki nie doszła do samochodu jednego kolegów Harry'ego.
Stałam i patrzyłam. Po pewnym momencie poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach.




~*~
Siemka ^^
Podoba się Wam rozdział? Błagam, powiedzcie, że tak xd
Jak myślicie, czyje to dłonie? Tsaa, wiem - daje Wam takie banalne rzeczy hahaha xd
Podoba się Wam nowy szablon? Śliczny według mnie *-*

Liczę na Wasze komentarze ! <3 

piątek, 23 stycznia 2015

Ogłoszenie parafialne!

Jak sam tytuł wskazuje - mam dla Was ogłoszenie. :3
Dzisiaj jadę na Śląsk do rodziny więc nie wiem czy dodam rozdział. Przez najbliższy tydzień może go nie być, ale może tez się tak zdarzyć że zasypię Was nimi ( taa, na pewno ;_; ).
Tak czy siak - nie będzie mnie.
POZDRO DLA OSÓBEK KTÓRE MAJĄ FERIE ^^

wtorek, 20 stycznia 2015

3. My name is Amelia.

Do domu wróciłam o 3 nad ranem.
Zdjęłam buty i rzuciłem je w kąt salonu, a kluczyki położyłam na biurku. Jedyne co teraz potrzebuję to gorąca kąpiel.Pokierowałam się do łazienki. Napuściłam do wanny gorącej wody. Rozebrałam się i weszłam do niej.
Z tego Harry'ego będzie na prawdę niezły przeciwnik. Nie dość, że jest przystojny to jeszcze on umie prowadzić samochód, jak prawdziwy facet. Na prawdę. Jako jedyny mi zaimponował. Inni w trakcie wyścigu byli ode mnie oddalenie nawet o kilometr. Znudziło mi się już wygrywanie. Potrzebuję jakiegoś rywala, a Harry nadaje się na niego.
Chwyciłam żel i zaczęłam myć się.


***

- Kogo tu niesie. - mruknęłam sama do siebie.
Obudziło mnie walenie w drzwi frontowe. Ludzie! Jest 13 po południu w sobotę! O tej godzinie jeszcze się śpi!
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Chrisa.
- Czego? - warknęłam. - Tu się śpi!
- Ciebie też miło jest widzieć, Rose. - parsknął i wszedł do środka.
Przewróciłam i zamknęłam za nim drzwi. Poszliśmy do salonu, a on wziął mojego laptopa i zaczął coś robić. Czasami mnie na prawdę denerwuje.
- Co robisz? - westchnęłam.
Nie odpowiedział i tylko klikał dalej. Spojrzałam na ekran laptopa i widniało tam imię i nazwisko: HARRY EDWARD STYLES. Chris zauważył, że z zaciekawieniem wpatrywałam się w to co aktualnie robi, więc zaczął mówić:
- Dzisiaj sprawdziłem sobie tego Stylesa i... Na prawdę jest dobry. Spójrz. - obrócił urządzenie w moja stronę.
Harry Styles od dawna poszukiwany. Londyńska policja szuka go od kilku miesięcy. Na swoim koncie ma 3 morderstwa, utrudnianie śledztw i nielegalne wyścigi.
- Morderstwa? - popatrzyłam Chrisa.
Skinął głową.

***

- Kurwa. - syknęłam.
Mam całe pocięte ręce od tego cholernego silnika.
Nie mam bladego pojęcia co stało się z nim. Pojechałam do sklepu i... I coś się zjebało.
Napisałam SMS'a do Chrisa, czy ma klucze do warsztatu, a jak na razie nic nie odpisał. Musiałabym wjechać na podnośnik, ale skąd ja go wezmę teraz, skoro jestem pod moim blokiem?
- Zostaw mnie! - usłyszałam.
Zamknęłam maskę i postanowiłam do sprawdzić.
Ruszyłam w kierunku jakiejś klatki schodowej skąd dochodziły dźwięki. Weszłam i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ten dupek, który cały czas mnie zaczepia. Bez zastanowienia wyciągnęłam pistolet zza paska moich spodni.
Chłopak trzymał jakąś dziewczyną. Zgaduje, że byłą w moim wieku. Jej blond włosy opadały kaskadami na ramiona, a na twarzy miała wymalowany strach.
- Puść ją, Johnson* - warknęłam.
Popatrzył na mnie i powiedział:
- Bo?
Odzabezpieczyłam spluwę i strzeliłam mu w ramię. Dziewczyna pisnęła tak, że zabolały mnie uszy. Jake puścił ją. Blondynka pobiegła do mnie.
- Chodź. - wyszłam z nią.
Poszłyśmy do mnie do mieszkania. Usiadłyśmy na kanapie, a ona rozpłakała się. Przeciągnęłam ją do siebie i przytuliłam.
- Nie płacz. - pocieszałam ją.
Gdy uspokoiła się zapytałam ją czy te kutas coś jej zrobił, ale odpowiedziała, że nie.
- Tak w ogóle jestem Amelia. - uśmiechnęła się słabo.
- Ja Emily. - odwzajemniłam ten gest.


~*~

Mało akcji, wiem ;_; Spieprzyłam, ugh...
No ale jest :) 
Liczę na Wasze komentarze <3

* Jake Johnson - tak postanowiłam nazwać chłopaka, który zaczepia Rose :)

piątek, 16 stycznia 2015

2. Finishing-line

Minęły trzy godziny, a ja widziałam chłopaka tylko dwa razy.
Za około 15 minut mam wyścig. Czterech facetów kontra ja. Ciekawie się zapowiada.
Chris gdzieś mi zniknął z oczu. Ostatni raz widziałam go z... No tak, z Emmą. Chyba nie muszę mówić gdzie jest?
- Proszę, proszę, proszę! Kogo my tu mamy! - usłyszałam za sobą TEN piskliwy głos.
Odwróciłam się i ujrzałam największą dziwke, która chodziła po planecie.
Veronica Reynolds spała chyba z wszystkimi w mieście. Jest wysoką tapirowaną blondynką. Zawsze ma na sobie 'ubrania', które przypominają bieliznę, a do tego wszystkiego szpilki. Na twarzy ona tapety, a paznokcie jak pazury lwa.
- Czego chcesz? - warknęłam.
Na prawdę mnie wkurwia.
Kiedyś lubiłam ją, ale ona bawiła się mną. Byłam naiwną dziewczyną. Po całym wydarzeniu, jakie mi zgotowała zmieniłam się. Stałam się twarda, zaczęłam ścigać się, a nawet zabijać. Zabijałam, żeby utrzymać się. Byli to jacy dłużnicy czy inni mordercy. Teraz tylko namierzam.
- Przywitać się z Tobą, przyjaciółeczko! - pisnęła.
Wyciągnęłam broń za paska swoich spodni i wycelowałam w nią, odzabezpieczając spluwę.
- Spierdalaj stąd. - syknęłam. - Wiesz na co mnie stać.
Dziewczyna cofnęła się do tyłu o kilka kroków. Nie byłą przygotowana na to, że będę do niej celować. I bardzo dobrze.
- A teraz grzecznie pójdziesz sobie stąd bo jak nie... - strzeliłam jej pod nogi.
Pisnęła i zaczęła uciekać, a ja zaśmiałam się.
- Nie sądziłem, że odważysz się pociągnąć za spust. - ktoś szepnął mi do ucha.
Obróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. Na ustach miał duży uśmiech, przez co widoczne były dołeczki w policzkach. Urocze.
- A jednak. - puściłam mu oczka i odeszłam.
Kierowałam się w stronę mojego samochodu. Wsiadłam do niego i podjechałam na linię mety. Była tam dobrze znana mi Toyota Supra należąca do mojego kumpla, czarna Honda Civic. Jeszcze jeden i możemy zaczynać.
Nie minęła minuta, a ja usłyszałam warkot silnika. Obróciłam głowę w stronę skąd dochodził dźwięk.


To są chyba jakieś jaja!


Styles patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Przewróciłam oczami.
Przed nami stała skąpo ubrana dziewczyna, która miała nas wystartować.
- Gotowi? - krzyknęła.
Silniki zawarczały.
- Start!
Wystartowaliśmy.
Objęłam prowadzenie, a tuż za mną była Mazda. Jechałam 150 km/h, a na pierwszy zakręcie zaciągnęłam hamulec ręczy, przez co poleciałam bokiem. Za drugim razem nie poszło mi tak dobrze i Harry mnie wyprzedził. Ani Toyoty, ani Hondy nie było widać. Dodałam gazu i wyminęłam go, ale nie na długo. Przez metę przejechaliśmy razem.

Cholera, dobry jest.

 

środa, 14 stycznia 2015

1. New?

Szykowałam się na wyścig, który ma odbyć się dzisiaj wieczorem. Stałam przed szafą i myślałam co ubrać. Ugh.. Muszę kupić sobie więcej ciuchów...
Sukienka? Nie.
Długie spodnie? Za gorąco...
Legginsy? Nie!
Po 5 minutach zdecydowałam się ubrać czarne krótkie spodenki, a do tego bluzkę z Rolling Stones. Na nogi włożyłam Converse. Wzięłam ubrania i pokierowałam się do niewielkiej łazienki.
Na ścianach widniały białe kafelki, a podłoga była wykona z czarnych. Toaleta, wanna, zlew i lustro. Tyle mi wystarcza.
Przebrałam się w wybrane ciuchy i wykonałam mocny makijaż, składający się z bordowej szminki i smoky eye. Gotowa wyszłam z łazienki i poszłam do salonu, który też nie należał do największych.
Pod oknem stał telewizor, a na przeciwko niego czteroosobowa czarna kanapa. W kącie stało biurko, przy którym 'pracuję'. Ściana była kolory beżu, a podłoga z ciemnego drewna.
Moja praca polega na ściąganiu różnych części do samochodów zza granicy i namierzaniu różnych ludzi. Ale nie z tego utrzymuję się, lecz z grzebaniu przy samochodach w warsztacie mojego przyjaciela Chrisa, który ze mną jeździ na wyścigi.
Wzięłam z biurka klucze do mojego Dodge'a i komórkę. Gotowa wyszłam z domu zakluczając go. Po opuszczeniu budynku dwóch chłopaków do mnie podeszło lekko już wstawionych.
- Hej, mała. Masz ochotę na... - nie zdążył dokończyć, ponieważ dostał ode mnie z piąstki w szczękę.
- Nie - uśmiechnęłam się i odeszłam.
Nie spojrzałam już w jego kierunku. Co dziennie jest praktycznie to samo. Wkurwia mnie już.
Podeszłam do swojego auta i otworzyłam je. Wsiadłam do środka. Włożyłam kluczyk do stacyjki i odpaliłam. Od razu w głośnikach poleciała piosenka z radia. Ruszyłam z piskiem opon spod bloku.
- I never feared death or dying, I only fear never trying, I am whetever I am... - śpiewałam.
Na miejscu byłam po około 10 minutach. Zaparkowałam na moim tradycyjnym miejscu, czyli przy jakimś sklepie.
Wyścigi są organizowane na przedmieściach Los Angeles. Jest tutaj jeden sklep i mały las, w którym znajduje się osiedle dla snobów. Nie raz wzywają policję, gdy zauważą, że zamknęliśmy ulicę, czy im niby przeszkadzamy.
Wysiadłam z samochodu gasząc go wcześniej. Chwilę później obok mnie znalazł się Chris.
- Siemka, mała - przywitał się.
Za ten komentarz dostał ode mnie kuksańca w bok.
- Nie jestem mała! - oburzyłam się.
Zawsze mnie tak nazywał. Mam 1,65 m, a on ma prawie 2 metry! To o jest wielki, a nie ja mała, prawda?
Rozejrzałam się dookoła. Przy jednym z aut stała grupka ludzi. Postanowiłam tam podejść i zobaczyć co jest.
Wszyscy podziwiali Mazdę RX 7.


Nigdy wcześniej jej tutaj nie wiedziałam.


Stał przy niej chłopak z burzą loków na głowie. Miał mocno zarysowaną linię szczęki, szmaragdowe oczy i malinowe usta. Szczerze mogę powiedzieć, że jest przystojny.
Najbardziej dziwi mnie to, że nigdy go wcześniej nie widziałam. Kim jest?
- Nowy - stanął obok mnie przyjaciel. Nawet nie zauważyłam, że chwilę go nie było.
Popatrzyłam na niego, a on kontynuował:
- Przyjechał z Londynu wraz z 4 innych facetów. Był tam mistrzem.
Konkurencja?



~*~

Hej :) 
Przybywam do Was z nowym rozdziałem!
Będą one mniej więcej takiej długości i dosyć często ;)
Jeżeli ktoś chciałby być informowany o rozdziałach zgłaszajcie się w zakładce 'Informowani' <3
Miłego dnia!

niedziela, 11 stycznia 2015

Prolog.

Rose to 18 latka, która uwielbia samochody. Mieszka sama. Nie ma rodziców, ani rodzeństwa. Gdyby nie przyjaciele byłaby jak ten palec... Dziewczyna jeździ wieczorami na wyścigi uliczne i jest na prawdę dobra. Można powiedzieć, że najlepsza. Kocha swoje niebezpieczne życie w Los Angeles.
Pewnego dnia do LA przyjedzie Harry wraz z kumplami z Londynu. W stolicy UK był mistrzem driftu jak i samych wyścigów. Przejeżdżając do miasta aniołów myślał, że też tak będzie, ale spotkał Rose...