wtorek, 11 sierpnia 2015

Epilog.

W niedzielę wraz z Chrisem i Amelią wyjechaliśmy w długą podróż. Przeprowadzaliśmy się do Miami. Nie chciałam być blisko Stylesa, dlatego wybraliśmy akurat te miejsce.
Adam nie był zbyt zadowolony tym, że wyjeżdżam, ale powiedziałam mu, że jak tylko będę mieć czas to odwiedzę go na dłuższy czas.Mieszkania w L.A. nie miałam zamiaru sprzedawać, więc będę miała się gdzie zatrzymać.
Nie chciałam żyć jego odrzuceniem, więc... po prostu starałam się o nim zapomnieć. Płakałam w nocy przez niego.

Miłość cholernie boli.

Postanowiłam, że na prawdę z tym skończę. Żyję jak wcześniej. Imprezuję, ścigam się i uprawiam seks bez zobowiązań.
Teraz każdy jest szczęśliwy.



~*~

Krótki epilog, bo nie miałam pomysłu na niego :)

Zapraszam na drugą część!
Too late to turn back

Dziękuje wszystkim, którzy byli ze mną przez te wszystkie miesiące i wytrzymywali z moimi rozdziałami, które nie pojawiały się często hah. Kocham Was ludzie <3

Liczę na Wasze komentarze tutaj, jak i pod prologiem drugiej części :)

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

22. I heard...

Ważna sprawa na dole! Proszę  Twoją opinię :)

Nie wierzyłam własnym oczom. On patrzył na mnie swoimi zielonymi tęczówkami z leniwym uśmiechem na twarzy.
- Harry... - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
Wstałam i delikatnie go przytuliłam nie chcą sprawić mu bólu.
- Nic ci nie jest? - zapytałam po chwili. - Nic cię nie boli? Jezu, muszę powiadomić lekarza! 
Odsunęłam się od niego, gdy usłyszałam chichot.
- Rose, spokojnie. Czuję się dobrze - zapewnił mnie.
Nie wystarczyło mi to. Musiałam się dowiedzieć czy aby na pewno nic mu nie jest, dlatego poszłam bo doktora, wcześniej rzucając mu, żeby nigdzie się nie ruszał, na co mi odpowiedział, że nawet jakby chciał to nie może. Wywróciłam oczami i szybkim krokiem poszłam do gabinetu doktora Thomaza.
- Harry się obudził! - krzyknęłam na wejściu.
Mężczyzna podniósł swój wzrok znad papierów i spojrzał na mnie. Nic nie mówiąc wziął kartę Harry'ego i jakieś swoje przyrządy. Wstał i wyszedł z gabinetu, wcześniej przytrzymując mi drzwi, abym pierwsza opuściła pomieszczenie.

***

- Wydaje mi się, panie Styles, że jest pan w pewien sposób zdrowy i zregenerowany, ale da pewności trzy dni przytrzymam pana - lekarz zakończył swoją diagnozę.
Trzymałam się z daleka. Byłam tylko obserwatorem. Usłyszałam co chciałam, więc byłam zadowolona.
- Do widzenia - mężczyzna się pożegnał i wyszedł.
Patrzyłam tępo w okno przed sobą. Na dworze była straszna ulewa.
- Rose... - zaczął.
Nie spojrzałam na niego. Rzuciłam tylko krótkie 'yhm', aby wiedział, że go słucham.
- Słyszałem jak... jak mówiłaś do mnie. Od pierwszego dnia. Pamiętam nawet jak wrzeszczałaś na Zayna w samochodzie - parsknął śmiechem. - Czułem jakbym był tylko obecny tam duchem. Słyszałem twój płacz. Słyszałem jak wychodzisz z sali. Tak samo słyszałem jak kłóciłaś się z pielęgniarkami.
Dla mnie było to niemożliwe. Facet, który leżał w śpiączce wszystko słyszał.
- Czyli jak powiedziałam do Ciebie, że... - ucięłam.
- Tak. I też mam coś ci do powiedzenia... - usiadł. - Jesteś piękna, Rose. Mądra i potrafisz sobie poradzić w każdej sytuacji, ale... Ja się nie nadaję. Jesteś dla mnie bardzo bliska, ale ja nie wiem co do ciebie czuję. Raczej to nie jest miłość.
Tymi słowami zabij mnie. 
Nie wiedziałam co mam robić.
Po prostu siedział tam i płakałam.
Harry coś do mnie mówił, ale ja nie słuchałam. Byłam załamana.Moje uczucie były mieszane. Raz smutek, raz złość. 
W końcu się pozbierałam i wyszłam. Opuściłam budynek szpitala. Nie zważając na deszcz, ruszyłam w kierunku domu. W między czasie zadzwoniłam do Adama, mówiąc mu, iż wracam. Tak samo zrobiłam dzwoniąc do Chrisa. Oboje byli zdziwieni, ale nie pytali.
Gdy weszłam do środka zobaczyłam chłopaków. Byli zdziwieni czemu tu jestem. Pytali czy wszytko okej. Nie odpowiadałam tylko powiedziałam:
- Skurwiel się obudził.
Następnie poszłam górę się pakować. Gdy przeszłam obok seks-pokoiku uśmiechnęłam się.

Nadal się nie dowiedział kto tu mieszkał.

Ale teraz to i tak nie istotne. Za 13 godzin mam statek. Nie mam zamiaru tutaj spać. Wpakowałam swoje rzeczy do Nissana. Nie wiedziałam jak on się tutaj znalazł, ponieważ zostawiłam go obok boiska do koszykówki, gdy mnie porywali.
Wsiadłam do samochodu i zostawiłam to wszystko za sobą.


~*~

Pomyślałam, że jednak wstawię, chociaż nie było 15 komentarzy. Uznałam, że należy się Wam po takiej przerwie :)

Kto się spodziewał takiego obrotu spraw?

Chcę powiedzieć, że został TYLKO epilog i koniec pierwszej części :) Nie wiem kiedy zacznę drugą część ale mam do Was pytanie....

Kiedyś na innym koncie pisałam ff z Harrym też o samochodach, ale było inne niż te. Chcę do tego wrócić, ale nie wiem czy by ktoś to czytał :)
Tutaj macie stary zwiastun ;)



Link macie tutaj - Speedvile 

Zaczęłabym pisać wszystko od nowa ( mam na myśli rozdziały ) 


Liczę na Wasze komentarze co do rozdziału! :)

niedziela, 2 sierpnia 2015

21. All day, all night.

Siedziałam przy nim cały czas. Nie odchodziłam od niego praktycznie. Chciałam być pierwszą osobą którą zobaczy po obudzeniu się.
Było mi ciężko. Bardzo chciałam żeby obudził się właśnie w tym momencie, ale to nie było możliwe. Lekarze nie mówili nic takiego, co było by przełomem.
Raz dziennie przyjeżdżają chłopaki i sprawdzają co tu się dzieje. Poznałam ich lepiej podczas tego tygodniowego czatowania przy Harrym. Niall był tym, który najbardziej się przejmuje. Jego niebieskie oczy cały czas wyrażały smutek. Louis, Liam i Zayn mówili, że z tego wyjdzie, bo nie raz byłą taka sytuacja, gdzie lądował w szpitalu i wychodził po pięciu dniach.
Ale  te pięć dni mnie martwiły. Mijał dzień siódmy, a u niego nie było widać poprawy. Leżał bezruchomo.
Wybiła godzina 21, więc wzięłam swoje rzecz i wyszłam przed salę. Personel szpitala nie pozwalał mi nocować na krześle obok jego łóżka, dlatego wszystkie noce spędzam na korytarzu.
Usiadłam plastikowym krześle pomiędzy jakąś kobietą, a otyłym mężczyzną. Przeczesałam włosy lewą dłonią i rozmyślałam dlaczego tak na prawdę tutaj jestem i tak bardzo się martwię.
Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że mogę go stracić. To nie wchodziło w grę. Chciałam żeby był ze mną cały czas.
Nie wiedziałam co się ze mną działo. Byłam zagubiona i nie wiedziałam co mam już myśleć. Potrzebowałam jakiejś wskazówki od Boga. Chciałam, żeby pomógł mi się odnaleźć w tej sytuacji.
Z nadzieją na lepszy dzień zasnęłam.

~*~

Leżałam na polanie wraz z Harrym. Słońce ogrzewało nasze ciała. Swoją głowę miałam ułożoną na jego lewej piersi, a chłopak bawił się moimi rozpuszczonymi włosami. Wokół nas panowała idealna cisza. Ptaki latały na niebie i nikt nic nie chciał od nas. Idealne miejsce.
Byłam bardziej niż zadowolona z faktu, iż jesteśmy tu sami. Mogłam nic nie robić, tylko rozkoszować się zapachem Harry'ego, który był powalający.
- Rose - mruknął.
- Shh... - zamknęłam oczy.
- Ale...
Spojrzałam na niego. Na twarzy miał wymalowany słodki uśmiech.
- Co 'ale'?
- Kocham cię - pocałował mnie.
- Ja ciebie też, Loczku.
~*~

Obudziłam się w takiej samej pozycji w jakiej zasnęłam, czyli z głową opartą o ścianę.
Wiedziałam co oznaczał mój sen. Była to moja odpowiedz.
Kocham go i nie chcę go stracić. To uczucie szybko przyszło i raczej szybko nie odejdzie. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na szybkę, która ukazywała salę Harry'ego. Leżał tam spokojnie. Ale coś mi nie pasowało. Jedna z jego rąk byłą inaczej ułożona. Wstałam z krzesełka i weszłam do sali. Usiadłam obok szpitalnego łóżka i szepnęłam:
- Kocham cię, proszę, zostań ze mną.
W tamtym momencie otworzył oczy.




~*~

Drama timeeee
Huhuuuu Rose się zakochała :D
Przepraszam, że tak późno ale wczoraj wróciłam z wakacji i dopiero teraz zaczęłam pisać rozdział :') Mam nadzieję, że zrozumiecie :))))

JEŻELI BĘDZIE 15 KOM WSTAWIAM NASTĘPNY JUŻ GOTOWY :)))





Ten gif mnie rozwalił :'))) >>>

środa, 8 lipca 2015

20. Yes.

Harry leżał nieprzytomny na podłodze, a wokół niego byli jego koledzy. Wmurowało mnie w ziemię. Nie mogłam się poruszyć. Tak samo nie mogłam nic powiedzieć. Jakbym była tam tylko i wyłącznie ciałem. Chciałam do niego podbiec i pomóc mu jakkolwiek, ale nie mogłam.
- Hej! Będziesz tak stać?! - krzyknął jeden z nich.
- Ja pierdole! Rose! Rusz dupę, bo on może umrzeć! - dodał facet, który wyciągnął mnie z tej piwnicy.
Na jego ostatnie cztery słowa obudziłam się ze swojego 'transu' i ruszyłam na pomoc. Klęknęłam obok Stylesa i przyjrzałam się mu. Miał ranę postrzałową w okolicach brzucha.
- Dajcie mi kluczyki do któregoś z samochodów - zarządałam.
Najszybszy był chłopak z brodą i z średniej długości włosami. Był dobrze zbudowany.
- Dodge, na tyłach - powiedział podając mi klucze.
- Ktoś musi mi pomóc.
Wstałam, a zaraz po mnie zrobili to oni. Wzięli Harry'ego na ręce i poszli pierwsi. Szłam za nimi próbując dorównać im kroku. W pewnym momencie ktoś wyszedł zza rogu. Był to jakiś mężczyzna z bronią w ręce.
- Teraz nie uciekniecie - powiedział.
Oddałam w jego 3 strzały. Chłopak padł na ziemię i złapał się za brzuch, w który go trafiłam. Przyśpieszyliśmy kroku i wyszliśmy z budynku. Czarny Dodge stał zaparkowany naprzeciwko wyjścia. Podbiegłam do niego i otworzyłam go. Koledzy Harry'ego ułożyli go na tylnym siedzeniu.
- Jeden jedzie ze mną - oznajmiłam.
- Ja pojadę - powiedział Mulat.
Wsiedliśmy do pojazdu. Włożyłam kluczyki do stacyjki i ruszyłam z iskiem opon.
- Uciskaj mu ranę - nakazałam.
- Jakbym nie wiedział - mruknął.
Byłam zbyt zła i zmartwiona by odpowiedzieć mu. W tamtym momencie byłam skupiona jedynie na drodze. Nie chciałam być sprawcą wypadku, ale jechałam bardzo szybko, lamią przy tym wszystkie możliwe przepisy. Największą przeszkodą był korek. Zatrzymałam się na chwilę, myśląc, że to zaraz ruszy, ale nie. Wytrzymałam tam dwie minuty, które były na wagę złota. Wściekła wyminęłam wszystkich jadąc pod prąd. Skręciłam w prawo i przed nami pojawił się szpital. Wypadłam z samochodu i pomogłam... No właśnie nie wiem komu.
- Zayn - powiedział, jakby czytał mi w myślach.
Wzięliśmy Stylesa na ręce i szybkim krokiem ruszyliśmy do szpitala. Gdy tyko przekroczyliśmy jego próg zaczęłam krzyczeć, aby nam pomogli i że kolega został postrzelony. Szybko podbiegła do nas pielęgniarka i zaczęła mówić po japońsku. Pytałam się co się stało i jak dawno. Odpowiedziałam jej w międzyczasie, gdy zabrano Hazze na salę operacyjną.
Teraz tylko czekać.

***

Mijały godziny i niczego się nie dowiedzieliśmy.
Razem z Zaynem siedzieliśmy w poczekalni. On grał na komórce, a ja powstrzymywałam się by go nie opieprzyć za to, że w ogóle się nie przejmuje tym, że jego przyjaciel jest od paru godzin operowany i nic nie wiadomo.
- Zayn, odłóż ten telefon - warknęłam.
Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, a kilka sekund później uśmiechnął się.
- Martwisz się - powiedział.
- A ty nie? Twój przyjaciel jest na sali operacyjnej od paru godzin, a ty sobie po prostu grasz.
- Słuchaj Rose... On nie po raz pierwszy wylądował w szpitalu, więc mu ni nie będzie.
Westchnęłam i wstałam. Miałam zamiar iść po kawę. Nie wytrzymam tu długo jeżeli nie napiję się teraz.

***

Wracając z kubkiem kawy w ręce. Będąc prawie na miejscu zauważyłam Zayna rozmawiającego z pielęgniarką. Przyśpieszyłam kroku, ale gdy kobieta mnie zauważyła odeszła.
- Co się stało? - zapytałam.
- Skończyli go operować, ale...
- Ale co ?! - przerwałam mu.
- Jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi. Stracił dużo krwi.
No tak... Teraz zauważyłam, że jesteśmy ubrudzeni nią.
- A jest możliwość, że w ogóle się...
- Tak.


~*~
Wróciłam!
Mam dla Was jako taki rozdział. Zawieszenie bloga jest anulowanie i będę starać się dodawać rozdziały w miarę regularnie :)) 
Mam nadzieję, że się podoba i bla bla bla ;)
Liczę na Wasze komentarze! 

13 kom = NEXT

wtorek, 16 czerwca 2015

Zawieszenie bloga

A więc... Przepraszam Was, ale muszę go zawiesić. Mój komputer nawala Nie działa na nim klawiatura i jeszcze wyskakują strony o... nie odpowiednim temacie. Jest mi ciężko, ponieważ przywiązałam się do Was i naprawdę lubię pisać to FF.
Ktoś zapyta dlaczego nie będę pisać z telefonu. odpowiedź jest prosta: nie da się ściągnąć aplikacji Bloggera, a z przeglądarki to.. ahh szkoda gadać.
Przepraszam :c
Ale jeżeli będę mieć czas to obiecuję, że napiszę coś.
ZOSTAJĘ TAKŻE OPCJA WATTPADA. MOGĘ SKOPJOWAĆ ZALEGŁE ROZDZIAŁY I PISAĆ TAM. CO WY NA TO? 
ZAPRASZAM DO DYSKUSJI W KOMENTARZACH!